Ajurwedyjski masaż kamieniami półszlachetnymi – Ratnaabhyanga.

Miłośniczka i znawczyni ajurwedy, masaży orientalnych i terapii przez ciało. Po latach intensywnej pracy w marketingu, wreszcie robi to, co kocha. Wiedzie proste życie. Ceni sobie wieś, spokój, ogród, ciszę, obserwację siebie …

Kaja

Z Ajurwedą możecie się zapoznać w http://www.auriestetyka.pl

Jak to z tymi kamieniami jest? Przyciągają nas kolorem, blaskiem, strukturą, zawsze jest to „coś” co sprawia , że akurat ten wybierasz, chcesz go dotknąć, chcesz go mieć.
Zawsze jest to energia, którą kamień emanuje a której Ty akurat potrzebujesz. Każdy z nas jest w stanie komunikować się z tą energią w podświadomy sposób. To intuicyjne i bardzo subiektywne. Ten sam kamień może mieć dla różnych osób, różne informacje. To swoisty dialog. Trzeba jedynie bardzo się na to otworzyć, zaufać swoim instynktownym wyborom, wrażeniom i odczuciom.

Praca z nimi jest prosta, wystarczy , że są w naszym otoczeniu, bierzemy je do rąk, dotykamy, nagrzewamy, oddychamy, komunikujemy się z ich biopolem. Nie musimy wiedzieć, rozumieć, robić czegoś bardzo szczególnego. Musimy jedynie zatrzymać się na chwilę i swoją uwagę na sobie.

Kamienie czasem podsuwają nam pewne myśli, obrazy, olśnienia. Czasem mamy wrażenie, że nie dzieje się nic, a tymczasem praca z kamieniem i tak się odbywa. Twój umysł nie musi o niej wiedzieć, niczego nie musi rozumieć i kontrolować. Otworzyć się, to znaczy odpuścić tę wieczną potrzebę odpowiedzi na pytania: po co? dlaczego? a jak?

Co oznaczają kamienie dla masującego? Są niewiarygodnie pięknym narzędziem, współpracują, są przedłużeniem dłoni i energii z nich płynącej. To już duet.
Nikt z nas tego nie wymyślił. To technika stara jak świat. RATNAABHYANGA, masaż kamieniami, kolejna propozycja Ajurwedy. I wierzcie mi, nie ma nic wspólnego z
układaniem czarnych, bazaltowych kamieni wzdłuż kręgosłupa, które znamy z lukrowych reklam spa. Często bowiem bazaltowe formy to ulepione z mączki bazaltowej i kleju nieżywe stworzonka, przypominające kamienie, są jak szamot w piecu – jedynie grzeją. Nie mają magii, pamięci często milionów lat ziemi. Nie żyją, nie błyszczą, nie mają dostojnego chłodu i tego swojego „kawałka” majestatu.

Bębnowane kamienie półszlachetne są gładkie jak lustro. Przyjemne. Pośród nich ametysty, akwamaryny, awenturyny, tygrysie oka, kwarce różowe, karneole, jaspisy, jadeity czy królujące nad nimi kryształy górskie. I…w Ratnaabhyandze nie kładziemy tylko a masujemy nimi całe ciało.

Nagrzane są do 56 – 57 stopni Celsjusza. Masując nimi myślę czasem, ile to doświadczeń po drodze, ile wniosków i przemyśleń, ile dyskusji co miłe a co mniej, ile
pracy. Łączenia jej z wiedzą o ludzkim ciele, wrażeniami i inspiracjami. Masowanie stawać się może sztuką i zakłada olbrzymie pole kreacji.

W masażu ciało musi przyzwyczaić się do temperatury, tu każdy reaguje inaczej. Kamienie więc wprowadza się ostrożnie, delikatnie. Oferują swoje krawędzie – boki,
wystające części, zanim – co najlepsze położy je się na ciele by odczuć ich ciepłą powierzchnię. Kręci się śruby, owale, koła większe lub mniejsze, spirale. Ciało odczuwa
wtedy najmniejszy dotyk. Inaczej reagują pasy przykręgosłupowe, inaczej boki, inaczej wnętrza i zewnętrza dłoni. Jeszcze inaczej nogi, doły podkolanowe, stopy i dłonie.

Po długich ruchach na plecach i zjazdach przez ręce, pozostawia się kamienie w dłoniach i ten kontakt z nimi jest niezmiernie przyjemny bo czujemy wtedy ten dar i to wyjątkowe połączenie z naturą.
Niektóre masaże zaczynają się i kończą masażem twarzy i głowy, choć też są formą samą w sobie. Tu prócz dłoni pracują palce. Te zastąpić mogą również kamienie.

Na twarzy (i ciele) znajduje się wiele punktów marma. Są szczególnymi miejscami czy wrażliwymi punktami, które mogą być masowane, nakłuwane czy nagrzewane. Kiedy są otwarte, „drożne”, energia w ciele krąży swobodnie. Ból przy ich nacisku oznacza, że jej przepływ jest zablokowany, nie krąży we właściwy sposób.

Ratnaabhyanga również dedykuję część ruchów twarzy. Na koniec. Łagodny masaż przynosi odprężenie, reguluje i balansuje, odblokowuje tłumione emocje, podnosi witalność, odporność, koncentrację. Rozluźnia napięcia mięśniowe. Kryształy górskie, odpowiednio przygotowane, świetnie się do tego nadają. To moi „pomocnicy” 🙂

Cała ta kamienna menażeria ma swoje honorowe miejsce w gabinecie. Lubi jak się o nią dba, myje, suszy, moczy w soli, wykłada na promienie słoneczne. W końcu to żywa materia, swoje wymagania ma by służyć innym ochoczo. To naprawdę wyjątkowy masaż!

#RokKobiet

Share This