Z kobietami i dla kobiet

Aleksandra Rokicka-Repetowska, właścicielka gabinetów urody, przedsiębiorca, szefowa, matka.

 

Wiadomo, że jesteśmy emocjonalne, nieprzewidywalne, rozhisteryzowane, impulsywne, wyrachowane, wredne, rządzą nami hormony. Jednym słowem obłęd! Jak w tak fatalnych i niesprzyjających warunkach prowadzić biznes?

Na szczęście dla nas samych i całego świata, my – kobiety –  tak naprawdę  jesteśmy mistrzami  logistyki i planowania, chłodnej kalkulacji, empatii. Nie boimy się pytać i popełniać błędy.  Jednym słowem – mamy moc!

A jak wiemy z filmów zapanowanie nad mocą nie jest łatwe.

W artykule pokrótce przedstawię najważniejsze problemy i zagadnienia z którymi się spotkałam i spotykam w prowadzeniu firmy z kobietami i dla kobiet.

Praca z kobietami. 

Organizacja pracy.
Z moich doświadczeń wynika, że godzinowy system pracy to przeszłość. To strata czasu i energii oraz brak możliwości wykorzystania potencjału zespołu. Kobiety łączą wiele ról: matki, żony, kochanki, sprzątaczki, kucharki, zaopatrzeniowca, kobiety sukcesu. System zadaniowy pozwala kobietom płynnie połączyć te role, co zdecydowanie zmniejsza ich poziom frustracji. To rozwiązanie korzystne dla każdej ze stron.

Forma wynagrodzenia.
Powiązałam wynagrodzenia ze wzrostem obrotów. Kobiety w zespole widzą sens w zdobywaniu nowych klientów. Buduję lojalność pracownika w stosunku do firmy, co pozwala mu silniej się z nią identyfikować. De facto, jest to w tej czy innej formie system prowizyjny.

Zespół.
Przeszłam (pewnie jak każda osoba prowadząca własną firmę) długą drogę, zanim zbudowałam zespół, który jest zgrany, nastawiony na cel i jednocześnie przyjazny dla siebie nawzajem. Jednym słowem: DREAM TEAM.  Podstawą budowania obecnego zespołu była znajomość możliwości i słabości każdej osoby. Skupiłam się na najlepszych kompetencjach zespołu, uzupełniając mocnymi stronami słabsze strony poszczególnych członków zespołu. To pozwoliło mi na wyrównanie możliwości i zoptymalizowanie zasobów personalnych. Uważam, że to jest fantastyczny sposób, ponieważ pozwala wyeliminować stres związany z wykonywaniem zadań, które dla danej osoby są niezgodne z jej zasobami przy jednoczesnym wzmocnieniu jej, poprzez delegowanie zadań z obszarów, w których może nie tylko wykazać się swoimi umiejętnościami, ale także w przystępny sposób pomóc innym. Te elementy pozwoliły mi, jako kobiecie, we współpracy z kobietami stworzyć silny, lubiący się i pomagający sobie zespół. Przekłada się to na komfort pracy i wydajność.

Szefowa.
Zmiany w zespole i w zarządzaniu firmą zaczęłam od siebie. Zaakceptowałam swoje deficyty czy braki zasobów w niektórych obszarach.  Zadania, które wykonywałam źle lub kosztowały mnie za dużo energii, przekazałam osobie, dla której nie były one problemem. Skupiłam się na swoich mocnych stronach i możliwościach ich wykorzystania w rozwoju firmy.

Uważam, że mamy tak wiele stresów dotyczących dzieci, partnerów, rodziców i milionów innych życiowych obszarów, że stwarzanie dodatkowych w miejscu pracy jest absolutnie bez sensu.

Powinniśmy lubić przychodzić do pracy. Lubić ludzi z którymi współpracujemy, lubić to, co robimy.  Moim zadaniem jako szefowej jest stworzenie przyjaznego miejsca pracy.  Mój zespół musi mieć zapewnione optymalne warunki do wykonania swoich zadań.

Praca dla kobiet.

W AURI stworzyłyśmy Szwajcarię, czyli teren neutralny. Zwalniamy tempo, absolutnie niczym się nie denerwujemy. Kiedy klientce nie działa karta… nikomu nawet nie unosi się brew. Pełne zaufanie. Prosimy o spokojny powrót do domu i zrobienie przelewu. Pełen spokój. Komfort.

Pewnego razu nasza klientka, która wyszła po fantastycznym zabiegu masażu od Kai,   uwolniła milion emocji które w niej były i stała przy recepcji zalewając się łzami, na przemian szlochając i się śmiejąc. I u nas dostaje na to pełną akceptację, czas, przestrzeń i pudełko chusteczek. Wchodzi kolejna klientka, spokojnie patrzy na rozgrywającą się scenę i ze zrozumieniem pyta: „Kaja?” I wszystko staje się jasne.

Z rzeczy formalnych tzw. serwis posprzedażowy. Z tym określeniem pierwszy raz spotkałam się kilkanaście lat temu wybierając samochód. Zapadło mi w pamięć na zawsze. Po wykonaniu zabiegu w naszym gabinecie pacjentka nigdy nie jest sama. Ma możliwość pisania i dzwonienia z wszelkimi wątpliwościami. Jeżeli potrzebuje dalszej pomocy, cały zespół jest do jej dyspozycji. Najważniejsze jest bezpieczeństwo i komfort naszych pacjentek.

Koszty emocjonalne. To temat na kolejny artykuł, ale raczej dla psychologa.

Jestem mamą.
Jak mawia moja koleżanka samodzielną, a nie samotną. No i to implikuje kilka kwestii. W zakresie organizacji to oczywista oczywistość, że sobie dam radę, bo po prostu nie mam wyjścia.  Ale strefa emocjonalna to już inna bajka. W ciągłym pędzie i w niedoczasie łatwo wpaść w poczucie winy. To naprawdę chwila, gdy we własnym mniemaniu stajemy się najgorszą matką na świecie, albo wszyscy robią więcej niż my. Poczucie klęski fantastycznie podbija oglądanie social mediów przyjaciół i firm konkurencyjnych. Wszyscy są lepszymi rodzicami i w każdej firmie jest na pewno lepszy sprzęt, więcej pacjentów i przecież widać, że tam jest super. Najgorsze jest bezkrytyczne oglądanie instagramowych i facebookowych kont konkurencji.  Jest ładniej, są lepsi, mają lepszy sprzęt, więcej pacjentów.

Po kilku latach prowadzenia swojej firmy, przeżywania wzlotów i upadków, stwierdzam z pełnym przekonaniem, że najważniejszy jest spokój, opanowanie, jasno wytyczony cel i dystans do siebie i  świata.

#RokKobiet

Share This