Pasja, Biznes i życie rodzinne – czy można to połączyć?

Pasja, inaczej konik, to wg definicji czynność wykonywana dla relaksu w czasie wolnym od obowiązków. Czy zatem można ją połączyć z biznesem? Czy warto?
Pasje można realizować samodzielnie lub w towarzystwie, a czasem w życiowym tandemie. Nie ma dobrego lub złego sposobu, każda z nas jest inna, każda ma inne potrzeby. Można wiele zaplanować, ale czasami życie pisze własne scenariusze.
Na początek: jak to się wszystko zaczęło?
Jeszcze na studiach mieliśmy z moim chłopakiem wspólną pasję do przygody w terenie. Na naszym ślubie znajomy podarował nam grafikę, przedstawiającą naszą rodzinę w tamtym czasie My+pies+auto, która później stała się logo naszej firmy.

Czas płynął, chłopak zamienił się w męża i każde z nas poszło początkowo swoją ścieżką zawodową, nie rezygnując z naszej pasji. Wtedy akurat remontowaliśmy naszego Jeepa CJ, który miał zastąpić wysłużonego GAZa 69.
Okazało się, że dostęp do części w tamtych czasach był trudny i zaczęliśmy szukać… Okazało się też, że można je sprowadzić i tak się zaczęło. Najpierw dla siebie, potem dla znajomych. Kiedy dostaliśmy propozycję, aby stać się przedstawicielem najpierw jednej firmy na rynku polskim, potem kolejnej, zrodził się pomysł – skoro zajmujemy się naszą pasją i praca zawodowa w sumie jedynie przeszkadza, zaczęliśmy myśleć o naszej pasji w charakterze poważnego biznesu.
Od zawsze stawialiśmy w biznesie na te same wartości, które sami wyznajemy. Poznawaliśmy naszych klientów i naszych dostawców osobiście, budowaliśmy relacje, a to procentuje. Myślę, że to właśnie jest klucz do sukcesu.
Sama pasja też ewoluowała. Mamy to szczęście, że nasi klienci pochodzą z różnych światów, mimo że wszyscy pasjonują się autami, to każdy w inny sposób i na innych warunkach… Część pasjonuje się militariami i historią, wielu z nich to rekonstruktorzy. Część uwielbia rajdy i OSy (odcinki specjalne), część stawia na topienie się i auta w błocie, wyciąganie tego wszystkiego godzinami z bagna, pracę zespołową. Inni lubią długie wyprawy w dalekie, dzikie tereny, są też miłośnicy zlotów – po prostu spotkań w terenie, czasem rodzinnych, czasem tematycznych.
Po pewnym czasie okazało się, że nie sposób dłużej pogodzić firmy i pracy zawodowej. Trzeba się było na coś zdecydować. Wybraliśmy 4×4 TEAM, działamy w teamie już od prawie 20 lat. Staramy się wykorzystywać nasze mocne strony, łączymy nie tylko pracę i pasję, ale życie prywatne, co powoduje, że spędzamy dużo, bardzo dużo czasu razem.
„Koszmar” powiedzą jedni, „wspaniale” powiedzą drudzy. Wiadomo- jak to w życiu -czasem jest lepiej, czasem gorzej, ale staramy się nie poddawać. Kiedy ktoś pyta mnie o radę: „Jak to robisz? Ja z moim chłopem nie wytrzymałabym! Po dwóch tygodniach wakacji muszę od niego odpocząć…” Moim zdaniem trzeba rozwiązywać wszystkie problemy, nawet te małe i błahe z pozoru, żeby nie urosły, ponieważ wtedy dużo trudniej będzie sobie z nimi poradzić.
My – kobiety – jesteśmy jak szklanka: mamy tendencję do zbierania w sobie tych wszystkich negatywnych emocji i napełniamy się wewnątrz, aż w końcu wystarczy błahostka i wszystko się wylewa. Wtedy zostaje krzyk, płacz i zgrzytanie zębów. Dlatego ja mówię STOP na samym początku, jeśli coś jest nie tak. Nie pozwalam, aby te emocje się zbierały. Czy to jest to łatwe? NIE! Wymaga konsekwencji, cierpliwości, czasu i – co najtrudniejsze – tego, aby nie iść po linii najmniejszego oporu.
Moja pasja przeszła przez wszystkie opisywane etapy. Z początku brałam udział w rajdach jako pilot i kierowca, pomagałam w organizacji jako sędzia. Z czasem, kiedy CJ 7 (poprzednik Wranglera z roku 1979) został odrestaurowany, zaczęły się wyjazdy na zloty. Kolekcja aut poszerzała się. Kiedy dołączył M38A1 – samochód wojskowy z lat 50-tych, zaczęły się zloty historyczne. Kiedy nasza rodzina się powiększyła, na listę wpisane zostały też wypady rodzinne 😉
Warto otwierać się na nowe doświadczenia i próbować różnych nowych rzeczy, do tego Was zachęcam!