Kobieta w sieci – w kilku słowach o cyberprzemocy

Digital Expert, Project Manager, Content Designer, miłośniczka skrojonych na miarę strategii i komunikacji, etyki w biznesie i działań Corporate Social Responsibility – Marta Krynicka

 

Marta Krynicka - Digital Expert, Project Manager, Content Designer

Zgodnie z definicją Światowej Organizacji Zdrowia przemoc to m.in. świadome użycie władzy, które albo prowadzi do, albo z którym wiąże się wysokie prawdopodobieństwo spowodowania obrażeń cielesnych, śmierci, szkód psychologicznych lub braku elementów niezbędnych do normalnego życia i zdrowia. Wskazana w powyższym opisie władza w odniesieniu do cyberprzemocy ma charakter strukturalny. Wyobrażenie wirtualnej sieci jako egalitarnej, wolnej od uprzedzeń przestrzeni wymiany informacji przez anonimową i równouprawnioną społeczność już dawno przestało być realne. I jakkolwiek równy dostęp do narzędzi i możliwości cyfrowych relacji powoduje, że każdy może stać się ofiarą agresji, badania dowodzą, że to właśnie kobiety są atakowane częściej, a ataki te wymierzone są często w ich płeć, wygląd, życie prywatne i intymne. Co więcej, seksizm i mizoginia w sieci są bardziej akceptowalne i trudniej z nimi walczyć, a nierównowaga sił między agresorem i ofiarą wzrasta na rzecz tego pierwszego. Dlaczego tak się dzieje?

 

Jest wiele czynników i okoliczności wpływających na charakter zjawiska przemocy w sieci: poczucie anonimowości i bezkarności, łatwiejszy dostęp do ofiar, większy zasięg działania, niski koszt, pośredni – wirtualny kontakt z ofiarą, umniejszanie znaczenia przemocy werbalnej. Wszystko to sprawia, że internetowa przemoc z jednej strony eskaluje, a z drugiej – wciąż zdaje się nieco rozmywać w meandrach interpretacji i libertariańskiej natury cyberprzestrzeni. Prof. Danielle Keats Citron z Uniwersytetu Maryland zauważa, że osoby nękające wciąż często określane są mianem „niedojrzałych błaznów”, zaś osoby atakowane to „przewrażliwione marudy”. To bagatelizowanie sprawia, że atakujący mają systemową przewagę nad swoimi ofiarami.

 

Według raportu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka z 2017 roku badania pokazują, że kobiety w sieci atakowane są dużo częściej, niż mężczyźni.

Przypadki nękania w sieci udokumentowane pomiędzy 2000 a 2013 rokiem przez amerykańską organizację „Working to Halt Online Abuse” wykazały, że kobiety stanowiły aż 70% ofiar ataków. W Polsce sytuacja niewiele różni się od tej na świecie. Badania Amnesty International mówią wprost, że co czwarta polska użytkowniczka internetu w wieku 18-34 lat doświadczyła przemocy w sieci.

Niestety, ta nierównowaga nie zmniejsza się i każdego dnia kobiety narażone są na cyberprzemoc, a w dobie pandemii, kiedy więcej czasu spędzają w domu i częściej korzystają z internetu – liczba ataków proporcjonalnie rośnie.

 

Czego dotyczy internetowa przemoc kierowana do kobiet? Najczęściej związana jest z ich płcią, a nękanie bardzo szybko przekształca się w akty nienawiści o charakterze seksualnym. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest wciąż głęboko zakorzeniony społeczny stereotyp dotyczący roli i miejsca kobiet w społeczeństwie.

W tym zakresie cyberprzemoc przybiera różne formy:

  • niedobrowolna pornografia, lub pornografia z zemsty (revenge-porn),
  • niechciana pornografia,
  • szantaż seksualny,
  • oszczerstwa na tle płciowym,
  • nękanie i mowa nienawiści,
  • cyberstalking,
  • celowe wywoływanie poczucia wstydu, niższości z powodu zachowań na tle seksualnym (slut- shaming).
  • groźby gwałtu i grożenie śmiercią
  • handel kobietami drogą elektroniczną

 

W kontekście incydentów z nim związanych ten schemat myśleniowy wymyka się ze wszystkich ram społecznych, biznesowych czy statusowych. W grudniu 2020 roku główna dziennikarka katarskich mediów Al Jazeera Arabic – Ghada Oueiss – oskarżyła władze Arabii Saudyjskiej oraz Zjednoczonych Emiratów Arabskich o przeprowadzenie cyberataku, w wyniku którego na Twitterze oraz innych witrynach internetowych opublikowano w sieci jej intymne zdjęcia. Materiały zostały pozyskane poprzez włamanie do jej prywatnego telefonu. Wysoko postawieni urzędnicy wskazanych w pozwie państw z następcą tronu Arabii Saudyjskiej oraz następca tronu emira Abu Zabi -zastępcą Najwyższego Dowódcy sił zbrojnych Zjednoczonych Emiratów Arabskich na czele mieli nie tylko opublikować zdjęcia, ale także intensywnie działać w celu dezinformacji oraz wzmacniania hejtu wobec kobiety. W ciągu kilku godzin jej zdjęcia w wannie z hydromasażem zostały przesłane na Twitterze ponad 40 000 razy. W wyniku operacji Ghada Oueiss straciła nie tylko prywatność, ale także poczucie bezpieczeństwa.

 

Ten akt przemocy osadzony w polityczno – biznesowych kuluarach dotyka nie tylko dziennikarki, ale także kobiety piastujące wysokie stanowiska, decydujące w ważnych kwestiach, stanowiące prawo, ważące losy podległych albo zależnych od nich osób i procesów. Cyberprzemoc jawi się niemal jako model biznesowy i jeden z elementów walki politycznej. Bez względu na szerokość geograficzną. Bez względu na kolor skóry i pochodzenie. Bez względu na status i na to, w jak rozwiniętym gospodarczo i społecznie kraju żyją. Wiele z tych spraw zostaje nagłośnionych, jeszcze więcej niestety pozostaje nieujawnionych, pozwalając chłonąć ofierze katastrofalne skutki ataków, a oprawcy triumfować na tej obdartej z etyki, odpowiedzialności i humanitarnych pobudek arenie cyfrowej agresji. Kobiety pozostają z poczuciem bezradności, strachu, bezsilności, przygnębienia i– całym arsenałem konsekwencji dla życia zawodowego i prywatnego po skierowanych na nie cyberatakach

 

Każda forma przemocy wobec kobiet – w tym cybeprzemocy – jest niezgodna z prawem. Regulacje dają kobietom wiele instrumentów, z których mogą skorzystać. Ale w przeciwdziałaniu agresji w sieci same akty prawne nie wystarczą. Do walki z tym zjawiskiem niezbędna jest profilaktyka, wiedza i współpraca z pośrednikami. Na przestrzeni ostatnich lat wielkie platformy społecznościowe, takie jak Facebook, Instagram, Twitter, YouTube itp., zaostrzyły przepisy związane z nietolerowaniem incydentów nękania i prześladowania, usuwając między innymi „treści wymierzone w osoby prywatne z wyraźnym zamiarem ich poniżenia czy zawstydzenia”. Zmiany w regulaminach wprowadzone zostały nie tylko na fali wystosowanych przez osoby prywatne i instytucje petycji czy wezwań, ale także po tragicznych w skutkach incydentach (chociażby bardzo znana i medialna sprawa Daisy Coleman, czy Audrie Pott). Mimo wszystko problem wciąż istnieje i dlatego należy o nim głośno mówić.

Pomimo pewnych różnic strukturalnych przemoc opiera się na tych samych filarach bez względu na przestrzeń, w której występuje. Niezależnie od tego, czy ma miejsce w sieci, czy w realnej rzeczywistości, rządzą nią podobne mechanizmy.           Dlatego należy pamiętać, że pierwszym krokiem zapobiegania lub przerwania przemocy jest ujawnienie jej.  Ponad połowa badanych osób doświadczających cyberprzemocy, opisanych w raporcie Global Dignity stara się ją ignorować i nie reagować, jednak i one mierzą się ze skutkami tych ataków. Tak długo, jak ofiara milczy, walczy sama, nie rozmawia o tym, z czym się mierzy, tak długo jej oprawca będzie czuł się bezkarny. Na szczęście do dyspozycji ofiar cyberprzemocy jest coraz więcej instytucji, do których można się zgłaszać. Zgłoszenia można kierować także anonimowo. W Polsce warto odwiedzić stronę Fundacji Feminoteka (https://feminoteka.pl) , czy Centrum Praw Kobiet (https://cpk.org.pl). Warto także sprawdzić organizacje działające lokalnie.

 

Cybeprzemoc nie zniknie z sieci, można się jednak przed nią bronić. Wiedza na temat tego zjawiska jest jednym z podstawowych narzędzi do walki z atakami w sieci. Ważne jest także by wiedzieć, jak ważne i realne jest wsparcie, na które możemy liczyć. Rozmawiajmy. Razem jesteśmy silniejsze.

#RokKobiet

Share This