Ładowanie czakr kamieniami półszlachetnymi.

Miłośniczka i znawczyni ajurwedy, masaży orientalnych i terapii przez ciało. Po latach intensywnej pracy w marketingu, wreszcie robi to, co kocha. Wiedzie proste życie. Ceni sobie wieś, spokój, ogród, ciszę, obserwację siebie …

Kaja

Z Ajurwedą możecie się zapoznać w http://www.auriestetyka.pl

Wielu podchodzi sceptycznie do terapeutycznego działania kamieni i minerałów. Wielu ma tę świadomość i czerpie z nich wszystko to co mają do zaoferowania. Natura po raz kolejny ofiarowuje nam to czego potrzebujemy, aby żyć w równowadze. Swe słowa więc kieruje do tych jeszcze nieprzekonanych.

Gdybyście zastanowiły się głębiej, to nasze życie obfituje w uznanie dla kamieni. Są cennym prezentem, wyznaniem i symbolem miłości , są przysięgą i oddaniem, powodem zazdrości, pragnień, fascynacji czy zauroczenia. Były formą zapłaty, wymiany, oznaką bogactwa, statusu społecznego, dawały przewagę. Były i są powodem dumy, siły i rywalizacji. Dawały iluzję panowania nad innymi. Ich wdzięczną rolą jest podkreślanie  wyjątkowości i piękna. Nosimy talizmany wierząc w ich moc; wybieramy precjoza z kamieniem, który nas zauroczy lub taki na który nas stać. Określamy, który jest wyjątkowy, najcenniejszy.  Ustawiliśmy je w hierarchii. Niektóre budzą w nas smutek, bo założyłyśmy, że są dla nas nieosiągalne, przynależne innym, lepszym (?). Wierzymy, że mogą przynieść nam szczęście, powodzenie, przychylność losu. Patrząc na ich terapeutyczne działanie nie ograniczajmy się zatem do skojarzeń typu: potężne korale z bursztynu na szyi ciotki z Gdyni leczą jej tarczycę 😉

Praca z kamieniami to litoterapia. Jest metodą holistyczną .

Niestety, nie uczą tego w szkole… a  jest to wiedza stara jak świat.

Jak wyjaśnić najprościej?

Wszystko ma energię. Kamienie szlachetne, półszlachetne, minerały wydzielają biopole i oddziałują na biopole człowieka. To dobroczynne działanie można porównać do baterii zasilającej ( tu ciocia z Gdyni miała rację :-)) naszą energię.

Można je nosić w kieszeni, w woreczku, w postaci bransoletki, pierścionka, wisiorka. Można używać świetnie reklamowanego i drogiego kremu z płatkami złota, aplikować wysublimowane ampułki zawierające proszek z pereł, diamentów, mirry i Bóg wie czego jeszcze.

Można też inaczej. Leżąc w ciszy i rozluźnieniu, „dogadując” się z naturą, kłaść odpowiednie kamienie w odpowiednie miejsca ludzkiego ciała. To skomunikowanie się ma w sobie piękno i prostotę. Odbywa się w ciszy. Jest porozumieniem. Naenergetyzowany słońcem i oczyszczony wodą lub solą ( po prostu) kamień, odda swoją moc człowiekowi. Odda by służyć – jak cała natura.

Prezentowany kamień to Ametyst jest niezwykle silnym kamieniem uzdrawiającym duchowo. Nazywany jest Mistrzem Uzdrawiania:-) Podnosi wibracje, uwalnia od starych schematów myślowych. Pomaga radzić sobie z emocjami, napięciami i zmęczeniem. Sprawia, że mamy ochotę sięgać po więcej, pokonać ograniczenia. Wyzwala intuicję, działa kojąco na mózg, łagodzi bóle głowy, wzmacnia system nerwowy, oddala lęki. Przyporządkowany jest czakrze trzeciego oka. Spójrzmy na nie w ten sposób a nigdy więcej nie odczujemy braku. Nadamy im zupełnie innego znaczenia i poczujemy się częścią tego niezwykłego świata, świata natury. Przez to sami stajemy się niezwykli…

#RokKobiet

Share This