Z kazimierskiej biedy na salony świata, czyli barwna historia o Helenie Rubinstein

Pilot wycieczek polskich i zagranicznych, przewodnik po Krakowie dla turystów anglo- i hiszpańskojęzycznych, od 2007 prowadzi projekt Slowtravel.pl, który związany jest z nieśpiesznymi podróżami. – Małgorzata Zielina

 

Helena Rubinstein - #RokKobiet

Ojciec Heleny, ortodoksyjny Żyd o imieniu Hercl, był niezbyt zamożnym handlarzem. Prowadził swój sklep na krakowskim Kazimierzu przy ul. Józefa 13.  Sprzedawał naftę, a później trudnił się skupem jaj. Matka – Augusta (Gitel) – opiekowała się domem i siedmioma młodszymi siostrami naszej bohaterki.

Helena urodziła się jako Chaja 25 grudnia 1872 r. w ubogim domu przy ul. Szerokiej 14. Jej rodzina nie mieszkała tam od wieków. Przeciwnie, na krakowski Kazimierz przeprowadziła się z małej podkarpackiej Dukli na rok przed narodzinami Heleny. W domu przy Szerokiej ta liczna rodzina zajmowała tylko dwa niezbyt duże pomieszczenia, bez żadnych podstawowych wygód, takich jak choćby dostęp do wody czy łazienki.

Tymczasem z jej wspomnień możemy dowiedzieć się, że Helena wraz ze swoją rodziną mieszkała przy krakowskim Rynku Głównym, w pobliżu uniwersytetu, w starej, obszernej kamienicy, a jej rodzice wywodzili się z bardzo zamożnych i przedsiębiorczych rodzin. Dom był pełen książek i dzieł sztuki.  Zatem, gdzie leży prawda?

Naukę w szkole zakończyła w wieku 16 lat, ale już wcześniej pomagała ojcu w prowadzeniu sklepiku. Lepiej niż on radziła sobie z klientami, pamiętała o stanie zapasów, zamówień czy rozliczeniach.

Kiedy była w wieku, gdy jej rówieśnice wychodziły za mąż, ponoć i ona sama zakochała się w studencie medycyny, Stanisławie, który był gojem. Dla ojca Heleny byłaby to sytuacja nie do zaakceptowania. Prawdopodobnie swatka przedstawiła jej lepszego kandydata na męża, zamożnego, znacznie starszego mężczyznę, którego z kolei odrzuciła Helena.

Zatem konflikt z rodzicami stał się prawdziwą przyczyną jej wyjazdu z Krakowa. Konflikt, który narastał od chwili odmowy zamążpójścia.

Helena najpierw pojechała do Wiednia, gdzie zamieszkała u siostry matki, która wraz ze swoim małżonkiem prowadziła sklep z futrami. Pracowała w sklepie wujostwa i tam zdobyła pierwsze nauki, które, jak się potem okazało, przydały jej się w swoim przyszłym biznesie.  Poznała m.in. zasady handlu ekskluzywnymi towarami, zauważyła, że kobiety gotowe były sporo zapłacić za poprawienie swojego wyglądu i zrozumiała też, że elegancki towar musi mieć odpowiednio wysoką cenę, bo tylko wtedy zapewnia nabywcy poczucie wyjątkowości.

Wiedeń stał się jednak tylko przystankiem podczas jej dalszej podróży za chlebem, do Australii. Kiedy zdecydowała się na tę podróż, miała 24 lata. Jednak rejestrując się na statku zaniżyła swój wiek o 4 lata i właśnie wtedy z Chaji stała się Heleną. Imię „Helena” brzmiało znacznie bardziej światowo, jej zdaniem.

Życie w Australii okazało się trudne, musiała co rusz odtrącać zaczepki wujka, pracując jednocześnie w sklepiku innego wujka za wikt i opierunek.

Wśród Australijek o ogorzałych i zaczerwienionych twarzach wyróżniała się jasną cerą. Znajome wypytywały o jej sekret i tu Helena dostrzegła szansę w kilku kremach, które otrzymała od matki i które zabrała ze sobą na pokład statku podczas podroży do Australii.

Niektórzy biografowie utrzymują, że już podczas tego długiego rejsu chwaliła się nowo poznanym paniom, podróżującym wraz z nią I klasą, kremem kosmetycznym sporządzonym przez krakowskiego chemika dr. Jacoba Lykusky’ego, z pochodzenia Węgra.

Nie będziemy analizować każdego kroku Heleny na ziemi australijskiej. Wystarczy wspomnieć, że w Melbourne i okolicach pracowała zarówno jako guwernantka, w dwóch kawiarniach, w końcu w aptece, co okazało się być przełomową decyzją w jej życiu zawodowym.  Poznawała nowych ludzi i rozszerzała sieć kontaktów ze specjalistami z różnych branż. Dzięki temu na rynku mógł się pojawić jej pierwszy krem, pod marką Valaze.

Był to luksusowy produkt sprzedawany po bardzo wygórowanych cenach. Klienci wierzyli, że składniki ziołowe sprowadzane są z egzotycznie brzmiących Galicji i Karpat, stąd ta wysoka cena. Tymczasem głównym składnikiem była lanolina otrzymywana z runa owczego. Mając dostęp do technologii pozwalającej na pozyskiwanie lanoliny w kraju, gdzie hodowano setki tysięcy owiec – otrzymywała tani w produkcji krem. I wbrew poradom postanowiła sprzedawać go drogo – zadziałał tu efekt psychologiczny. Sprzedawała przede wszystkim marzenie, za które klientki gotowe były zapłacić krocie.

Rynek australijski okazał się jednak zbyt mały. Prawdziwe imperia powstawały gdzie indziej. Wiedząc to i dysponując odpowiednimi oszczędnościami, odpowiedzialność za rynek australijski powierzyła swojej młodszej siostrze Cześce, a sama wyruszyła na podbój Londynu, gdzie w 1900 r. powstał pierwszy salon piękności Heleny Rubinstein w Europie.

W Londynie, w wieku 36 lat wyszła za mąż za amerykańskiego dziennikarza o polskich korzeniach- Edwarda Wiliama Titusa. Z tego związku przyszli na świat dwaj synowie: Roy Valentine oraz Horace Titus. Krótko potem w 1912 r. Helena opuściła Londyn i przeprowadziła się do Paryża. W stolicy Francji, otworzyła swój kolejny salon, jednak nie zdecydowała się na zbyt długi pobyt w tym mieście.

Kiedy wybuchła I wojna światowa, zdecydowanie bezpieczniejszym portem okazał się być Nowy Jork. To właśnie tam w 1915 roku powstał I salon Heleny Rubinstein w USA, pierwszy z wielu. I również tam spotkała równą sobie rywalkę w biznesie – Elizabeth Arden, która wyznawała podobne zasady, co do skutecznego marketingu, luksusowych opakowań, zawyżania cen, porad oferowanych klientkom odnośnie pielęgnacji skóry. Rywalizacja obu pań trwała do końca ich życia. Zmarły w odstępie zaledwie 18 miesięcy.

W 1928 roku Helena Rubinstein sprzedała amerykańską część swojego biznesu bankowi inwestycyjnemu Lehman Brothers. Kojarzycie tę nazwę? Zapewne tak. Bowiem od 2008 roku, kiedy to ten sam bank ogłosił upadłość (co spowodowało panikę na giełdach papierów wartościowych i było jedną z przyczyn zapoczątkowanego tego samego roku kryzysu finansowego, który rozprzestrzenił się niemal na cały świat), minęło zaledwie 12 lat.

Jak się to później okazało, Lehman Brothers podjął wówczas, delikatnie mówiąc, niezbyt trafną decyzję. Helena sprzedała swój biznes (amerykańską część) za 7,3 mln USD. Było to tuż przed wybuchem Wielkiego Kryzysu lat 1929-1933. Zdołała odkupić swoje akcje po jego zakończeniu za mniej niż milion USD. Dzięki uzyskanym środkom rozbudowała sieć salonów kosmetycznych w całych Stanach Zjednoczonych.

Tuż przed wybuchem II wojny światowej ponownie wyszła za mąż. Tym razem za kontrowersyjnego gruzińskiego „księcia” o imieniu Artchil Gourielli-Tchkonia. Było on młodszy od Heleny o 23 lata, ale to nie miało znaczenia. Znaczenie miał natomiast fakt, że Helenę zaczęto tytułować słowami „Princess Gourielli”, co z marketingowego punktu widzenia nie było bez znaczenia J

 

Jakie były osiągnięcia Heleny Rubinstein?

Wprowadziła na rynek liczne nowości: wodoodporny tusz do rzęs (Waterproof Mascara w 1939), kremy do twarzy o działaniu leczniczym, maseczki przeciwtrądzikowe, pomadki do ust w tubach, kolorowe pudry to twarzy i sprzedaż podczas pokazów w domu klienta. Stworzyła nowoczesne pojęcie urody wykorzystującej naukę. Kładła nacisk na nawilżenie skóry, ochronę przed skutkami działania słońca, masaże, zabiegi prądem elektrycznym, hydroterapię, higienę, racjonalne odżywianie, diety, ćwiczenia fizyczne, także chirurgię plastyczną. Wiedziała również, że w handlu liczy się przede wszystkim opakowanie, dlatego poprosiła Salvadora Dali, żeby zaprojektował pudełko na jej puder, czyli puderniczkę. Takimi drobnymi chwytami marketingowymi doprowadziła do tego, że każda kobieta pragnęła używać jej kosmetyków i dbać o urodę w jej salonie.

Jednak sam marketing to nie wszystko, do sukcesu potrzebny był dodatek w postaci ciężkiej pracy. Ale z tym akurat nie było problemu, ponieważ Helena uwielbiała pracować. Dziś powiedzielibyśmy, że była pracoholiczką.

Nie zapomnijmy, że pierwszy salon piękności dla panów na Manhattanie to też jej dzieło.

 

Była patronką i przyjaciółką wielu wybitnych artystów: Marca Chagalla, Amadeo Modiglianiego, Salvadora Dali czy  Pablo Picassa. To właśnie Picasso miał kiedyś o niej powiedzieć: „ona jest tak samo genialna jak ja, bo ma równie duże uszy”. Jej portretu, do którego zrobił wiele szkiców nigdy nie namalował, gdyż podobno wierzył, że jeśli to zrobi, umrze przed nią.

A jaka była Helena Rubinstein prywatnie? Z pewnością skąpa. Krążą o tym legendy. Starała się kupować jak najtaniej, nawet bieliznę. W koszty firmy wliczała wszystko, co się dało, włącznie z pięknymi strojami, które urzędowi podatkowemu przedstawiała jako „ubrania robocze”. Nienawidziła płacić podatków i czasami wręcz namawiała podwładnych do zawyżania wydatków.

Lubiła drogie stroje. Kupowała je od największych projektantów. Kochała kapelusze i biżuterię. Biżuterię skupowała na kilogramy. Chodziła obwieszona dużą ilością wisiorów, co przy jej masywnej, niskiej sylwetce (147 cm wzrostu), sprawiało, że wyglądała jak afrykański bożek.

Uwielbiała także futra. Polubiła je przed laty, gdy pomagała w ekskluzywnym sklepie swojego wujostwa w Wiedniu.

Perły, które bardzo lubiła, stały się znakiem rozpoznawczym kłopotów w jej małżeństwie. Kupowała je zawsze, gdy miała problemy z mężem Titusem. Z czasem nazbierała ich ogromne ilości.

Majątek inwestowała w przedziwny sposób. Kochała ilość, nie zawsze dbała o jakość.

Nigdy nie nauczyła się mówić porządnie w żadnym języku, posługiwała się mieszanką angielskiego, francuskiego i niemieckiego, czasem wtrącając słówka w jidysz i po polsku. Była tytanem pracy. Ciągle aktywna, z mnóstwem pomysłów. Zresztą sama o sobie mawiała, że jest „maszynką do zarabiania pieniędzy”.

A jakie stosowała strategie biznesowe? Przykładowo, gdy któraś linia jej produktów słabo się sprzedawała, natychmiast podnosiła jej cenę, co zwiększało zainteresowanie klientek. Do perfekcji opanowała sztukę negocjacji z właścicielami gazet. W zamian za płatną reklamę oczekiwała pochwalnych artykułów, a połączenie tych dwóch metod przynosiło doskonałe rezultaty. Zawsze na bieżąco śledziła poczynania swojej konkurencji. Mało tego. Wyprzedzała swoją konkurencję o krok.  Była przenikliwa, bystra i przewidująca. Świetnie rozumiała zasadę, zgodnie z którą producent np. kosmetyku powinien unikać zapewnień, że jego specyfik jest na wszystko, bo nawet gdyby były one uzasadnione, lepiej sprzedać dajmy na to cztery różne kremy różnych zastosowań niż jeden krem uniwersalny, mawiała.

 

Jako pierwsza na świecie zaczęła klasyfikować cerę swoich klientek, przystosowując krem do ich potrzeb. Pojawiły się produkty do cery suchej, normalnej i tłustej, a zaraz potem kremy na dzień i na noc.

Jej firma jako pierwsza na świecie prowadziła sprzedaż w stoiskach firmowych zlokalizowanych w obcych sklepach. Nigdy nie żałowała pieniędzy na reklamę.

Helena Rubinstein zmarła w wieku niemal 93 lat w 1965 w Nowym Jorku. Jej ówczesny, ogromny majątek można by wycenić w przybliżeniu na dzisiejsze 720 mln EURO. Kapitał

znalazł się w rodzinnym funduszu powierniczym, jednakże spadkobiercy nieustannie się kłócili i w 1973 roku firma Helena Rubinstein, Inc została sprzedana koncernowi Colgate Palmolive. Obecnie marka HR wchodzi w skład koncernu L’Oreal.

 

Była pierwszą kobietą, która samodzielnie zbudowała imperium finansowe. Gdyby mówiła o sobie prawdę, jej kariera wydawałaby się z pewnością jeszcze bardziej spektakularna. Tymczasem tak jak inne sławy, które same chcą tworzyć własną legendę, nieustannie kreowała swoje życie, ukrywała niektóre fakty, maskowała, upiększała, przesadzała. Istnieje takie powiedzenie: „Gdy pieniądze mówią, prawda milczy”. Aby usprawiedliwić swoją niezwykłą drogę, Madame (tak ją nazywano) często powtarzała: „Gdybym ja tego nie zrobiła, zrobiliby to inni”. I jeszcze jedno: „Nie ma brzydkich kobiet, tylko leniwe”.

#RokKobiet

Share This